niedziela, 6 października 2019

Dawid Garedża - uff jak gorąco !

Jedziemy do położonego w terenie pustynnym blisko granicy z Azerbejdżanem kompleksu monasterów Dawid Garedża. Kroi się niezły wyczyn, bo wszyscy już nieco zmęczeni, a warunki trudne : około 30 stopni C i suche pyliste powietrze. Rano zjedliśmy obfite śniadanie u naszych gospodarzy Ormian i napawaliśmy się malowniczymi obrazkami z Signagi, miasteczka zakochanych, podobno ulubionego gruzińskiego kurortu. Właśnie, na tarasie zawieszonym nad rozległą Równiną Alazańską z widokiem na Mały Kaukaz pałaszowaliśmy ormiańskie pielmieni, popijając je nieco tłustawą kawą i herbatą.




W naszej delice toczy się właśnie zawzięta dyskusja ( o dziwo uczestniczą w niej wszyscy ) o piłce nożnej, pozycji Milika i Zielińskiego w Napoli, trenerze reprezentacji narodowej Brzęczku, temperatura sporu rośnie, Łuk neguje umiejętności piłkarskie trenera Brzęczka i polskich piłkarzy w Napoli, Bordo wspomina prehistorię footbolu ( wiadomo - z zawodu analityk piłkarski). Stach żąda powrotu na tron dawnego trenera Nawałki albo apeluje do zebranych o zagranicznego trenera .... I nagle do dyskusji włącza się z zniesmaczony Robson: po jakiego .... wy o tym gadacie ? Przecie za oknem takie piękne widoki ! Z niezmąconym spokojem Wiesław rejestruje bogactwo przydrożnych straganów. Podzielam tę opinię. Czy warto plebejskiej rozrywce poświęcać tak wiele uwagi wobec gruzińskich specjałów ? Niestety, jeśli nie interesujesz się piłką , nie jesteś w Polsce Polakiem !!!









Po drodze wizyta w klasztorze Bodbe. Wyjątkowo malowniczo rozsiadły na wzgórzu w Signagi
 kojarzy się Gruzinom z kultem św. Nino - odpowiednikiem naszego Mieszka - inicjatorki gruzińskiego chrześcijaństwa. Tu też są relikwie tej czczonej powszechnie kobiety (skądinąd wiemy, ze w tym patriarchalnym społeczeństwie kobiety - żony są traktowane ze szczególnym pietyzmem). Nie zmienia to faktu, że sytuacja kobiet w Gruzji nie jest do pozazdroszczenia, o czym pisze chociażby Stasia Budzisz w swojej „ Pokazusze”. Trafiliśmy akurat na niedzielne uroczystości, pop odprawiał mszę prawosławną, a nad ludem bożym unosił się dym i przejmujący zapach kadzideł i to, co zawsze mi się podoba w takich miejscach transcendencji - surowość i asceza - afiguratywność i umiar w epatowaniu barwą i kształtem. A przed monasterem oko odpoczywa, bo Równina Alazańska
bezkresna w zachwycie !!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz